Zawodnicy Asseco Arki Gdynia nie mogą złapać właściwego dla siebie rytmu gry, którym zachwycali na początku sezonu i przegrywają kolejne spotknia. Żółto-niebiescy są w trudnym położeniu (8 miejsce w tabeli), a już w niedzielę 17 listopada o godzinie 17:30
zawita do Gdynia Areny Legia Warszawa.
Goście ze stolicy po bardzo nieudanym starcie odbijają się od dna i w ostatnich dwóch meczach pokonali MKS Dąbrowę Górniczą (103:95) oraz trzecią siłę Energa Basket Ligi, mocny King Szczecin (95:87). Z bilansem wygranych 2 do 5 Legioniści zajmują drugie od końca 15 miejsce w stawce 16 ligowych drużyn.
W przeciągu pierwszych 7 spotkań liderami ekipy trenera Tane Spaseva byli Filip Matczak (15.0 punktu, 3.9 zbiórki, 3.7 asysty, 1.9 przechwytu) oraz amerykański podkoszowy Michael Finke (14.3 punktu, 4.9 zbiórki, 1.6 asysty). Niedawno jednak dołączył do nich i wysforował się na prowadzenie punktowe mocny polski rzucający obrońca – Michał Michalak (25.5 punktu, 4.0 zbiórki, 5.5 asysty, 1.5 przechwytu).
Rozegranie piłki na boisku to domena duetu Sebastian Kowalczyk (8.1 punktu, 1.6 zbiórki, 3.3 asysty), Romaric Belemene (7.2 punktu, 4.0 zbiórki, 1.3 asysty), a pod tablicami, podczas nieobecności Keanu Pinder, walczą Patryk Nowerski (3.9 punktu, 3.4 zbiórki) oraz Adam Linowski (2.1 punktu, 2.3 zbiórki, 1.0 asysty).
Kolejnym wzmocnieniem pomalowanego będzie pozyskany niedawno serbski środkowy Milan Milovanović.
Legia gra ofensywnie, szybko, zespołowo i dobrze broni, a dodatkowo jest zawsze bardzo zmotywowana na mecze w Gdyni. Czy niedziela będzie dniem przełamania Arki? Wierze i mam nadzieję, że tak będzie, ale wszystko okaże się na parkiecie Gdynia Areny już 17 listopada o godzinie 17:30. Żółto-niebiescy są w dołku i potrzebują naszego wsparcia, dajmy je naszym wspólnym dopingiem. Przecież jesteśmy Asseco nie tylko na dobre, ale również na trochę gorsze.