Z powodu zawirowań zdrowotnych Asseco Arka Gdynia rozgrywało dzisiaj dopiero swoje drugie spotkanie w Energa Basket Lidze. Żółto-niebiescy podejmowali w Gdynia Arenie Pszczółkę Start Lublin i po przyzwoitej pierwszej połowie meczu wygranej 43:39
wydawało się, że są na dobrej drodze do końcowego zwycięstwa. Stało się jednak zupełnie inaczej – w ostatnich 10 minutach lublinianie uszczelnili obronę, zdobyli 11 punktów więcej (22:11) i wygrali całe spotkanie (79:68).
Od pierwszych minut spotkania goście prowadzeni przez trenera Davida Dedka mocno zaatakowali. Co prawda, kilka trafień dla żółto-niebieskich zdobyli Bartłomiej Wołoszyn (5 punktów, 3 zbiórki, 3 asysty, 2 przechwyty), Przemysław Żołnierewicz (5 punktów) oraz dobrze dysponowany Krzysztof Szubarga (15 punktów, 3 zbiórki, 6 asysty, 2 przechwyty), jednak było to nieco za mało. Po 5 minutach Arka przegrywała 9:18, a dwie minuty później 12:22. Ostatecznie po dwóch celnych trójkach najskuteczniejszego na boisku Filipa Dylewicza (16 punktów, 6 zbiórek, 1 asysta, 1 przechwyt) gospodarze przegrali tę część gry (18:22).
Kolejna odsłona wlała nieco nadziei w serca kibiców. Sygnał do ataku dał Dylewicz, a wsparli go Szubarga, Wołoszyn i Wojciech Czerlonko (5 punktów, 5 zbiórek), który celnym rzutem w 12 minucie wyprowadził gdynian na prowadzenie. W tym okresie gry Arka bardzo rozsądnie utrzymywała przewagę i pomimo, iż w końcówce oddała kila punktów, to i tak na przerwę schodziła z prowadzeniem (43:39).
Symptomy problemów z ostatnich minut drugiej kwarty z całą mocą dopadły żółto-niebieskich po przerwie. Pojedyncze trafienia oddawali Szubarga i Adam Hrycaniuk (8 punktów, 13 zbiórek, 1 asysta), jednak goście z minuty na minutę zdobywali coraz większą przewagę. Po niespełna 4 minutach Start odrobił wszystkie straty i wyszedł na niewielkie prowadzenie (48:47). Wynik zaczął oscylować wokół remisu, w 26 minucie Hrycaniuk trafił na 52:52, a na nieco ponad minutę do końca kwarty zza łuku trafił Marcin Kowalczyk (3 punkty, 1 zbiórka, 2 asysty). Gdynianie przegrywali minimalnie 55:57, jednak celnie przymierzył Mikołaj Witliński (11 punktów, 6 zbiórek, 1 przechwyt, 1 blok) i przed ostatnią kwartą był remis po 57.
Ostatnia odsłona to popisowa obrona Startu. Goście zwarli szyki i zaczęli agresywnie atakować. Z drugiej strony gdynianom zaczęło brakować sił. Mocno dał się odczuć brak Żołnierewicza, który zszedł na ławkę po pięciu przewinieniach jeszcze w 3 kwarcie i teraz nie było nikogo, kto mógł zagrozić dynamicznym wjazdem na kosz rywala. Bardzo zmęczony był grający praktycznie bez przerwy Szubarga. Bez rozgrywającego i z ograniczonymi siłami w ataku Asseco coraz wyraźniej zostawało w tyle za lublinianami. Próby wykrzesania resztek sił w ofensywie podejmowali Witliński i Dylewicz, ale nie mogły one odwrócić losów meczu. W ostatnich dwóch minutach gospodarze zdobyli jedynie 3 punkty i przegrali we własnej hali z Pszczółką Start Lublin (68:79).
Dobra gra Dylewicza i Szubargi oraz 25 strat i słabszy dzień reszty kolegów. Miejmy nadzieję, że żółto-niebiescy szybko podniosą się po tym bolesnym upadku, bo już w niedzielę 20 września wyjazdowe derby i dobrze dysponowany Trefl Sopot.
Asseco Arka Gdynia – Pszczółka Start Lublin 68:79 (18:22, 25:17, 14:18, 11:22)
Asseco Arka Gdynia: Dylewicz 16, Szubarga 15, Witliński 11, Hrycaniuk 8, Czerlonko 5, Wołoszyn 5, Żołnierewicz 5, Kowalczyk 3, Kaszowski 0, Malczyk 0
Pszczółka Start Lublin : Borowski 20, Dorsey-walker 16, Laksa 14, Medford 9, Moore 9, Szymański 6, Łączyński 3, Dziemba 2, Gospodarek 0, Jeszke 0, Obarek 0, Pelczar 0