King Szczecin udowodnił swoje wysokie aspiracje. Nie pomógł kolejny niezły występ Filipa Dylewicza. Nasi koszykarze ulegli rywalom z Pomorza Zachodniego 50:82.
Z nowym nabytkiem w składzie podopieczni Piotra Blechacza udali się w wyjazd do Stargardu, by zmierzyć się z grającym tam tymczasowo Kingiem. Jest to wynikiem utworzenia w Netto Arenie – dotychczasowym domu klubu – szpitala polowego przeznaczonego do walki z pandemią Covid-19. W ostatnim czasie szeregi naszych rywali zasilili klasowi gracze, jak Maciej Lampe czy Tookie Brown. Przebieg meczu pokazał, kto w tym sezonie będzie grał o najwyższe cele, a kto będzie bił się o utrzymanie w lidze.
Początek to atomowe uderzenie szczecinian, a konkretnie skrzydłowego Clevelanda Melvina. Amerykanin w niespełna trzy minuty aż 4-krotnie przymierzył z dystansu. Nasi przeciwnicy prezentowali bardzo intensywną, szybką koszykówkę, co dla gdynian stanowiło przeszkodę nie do przejścia. Trener Piotr Blechacz rotował składem, w piątej minucie na boisku po raz pierwszy w żółto-niebieskich barwach pojawił się Chorwat Karlo Vragović. Powrót po kontuzji łąkotki zaliczył też Mikołaj Witliński. Niestety nie wpłynęło to na wynik, który po dziesięciu minutach wynosił 24:10.
Pojedyncze trafienia Bartłomieja Wołoszyna, Igora Wadowskiego czy Filipa Dylewicza nie zdawały się na wiele. Zespół miejscowy wciąż dominował, bardzo skuteczni byli Michael Fakuade i Dustin Ware. Do przerwy przegrywaliśmy zatem różnicą 18 „oczek” (24:42). Piętą Achillesową naszych koszykarzy była skuteczność, która na półmetku wynosiła zaledwie 27 proc.
„Jak pech, to pech” powiedział w trakcie transmisji komentator Radosław Spiak. Nie mylił się, bo urazu doznał kolejny zawodnik żółto-niebieskich Igor Wadowski. Co prawda wrócił on jeszcze na parkiet, ale szybko okazało się, że jego dalsza gra nie jest możliwa. Bardzo szczelna obrona rywali sprawiała, że o wolne pozycje było nam szczególnie trudno. W obu zespołach dało się wyczuć rozluźnienie, obaj trenerzy mogli przetestować nowe warianty. Ostatecznie ze Stargardu wracamy z niczym – Asseco Arka uległa Kingowi Szczecin. Następny mecz czeka nas w nadchodzącą sobotę, gdy o godz. 20:00 podejmiemy w Gdynia Arenie Legię Warszawa.
King Szczecin – Asseco Arka Gdynia 82:50 (24:10, 18:14, 20:16, 20:10)
King Szczecin: Melvin 19, Ware 16, Fakuade 15, Czerlonko 9, Brown 6, Thomas 5, Zębski 5, Bartosz 4, Schenk 3, Kikowski 0, Lampe 0, Wilczek 0
Asseco Arka Gdynia: Dylewicz 16, Hrycaniuk 7, Wołoszyn 7, Kaszowski 6, Wadowski 5, Witliński 4, Pluta 3, Kobel 2, Kołodziej 0, Malczyk 0, Vragović 0, Walkowiak 0