Lato 2022 roku przyniosło gruntowne zmiany w funkcjonowaniu naszego Klubu. Najważniejszą z nich było pojawienie się nowego tytularnego sponsora gdyńskich koszykarzy. Końca dobiegła wieloletnia, obfitująca w sukcesy na wielu płaszczyznach współpraca z firmą Asseco Poland, za to w nazwie Klubu pojawił się motoryzacyjny gigant – Suzuki. Projekt pod dumnie brzmiącym szyldem Suzuki Arka Gdynia miał nowego dowódcę, Mateusza Żołnierewicza, który objął stanowisko prezesa, szybko zaprowadzając nowe porządki.
Pieczę nad zapleczem sportowym zespołu powierzył temu, który przez lata stanowił o jego sile. Krzysztof Szubarga, bo o nim mowa, postawił na mieszankę graczy sprawdzonych z europejskimi debiutantami. Tym sposobem doskonale znany w mieście z morza i marzeń Novak Musić dzielił klubową szatnię z Trey’em Wadem. W rolę lidera Nowej Arki wcielił się wracający do Gdyni Jimmy Florence. Swoje kontrakty przedłużyli: Adrian Bogucki, Adam Hrycaniuk, Dominik Wilczek, Bartłomiej Wołoszyn, nie zabrakło też nowych twarzy – Michała Samsonowicza, Kacpra Marchewki i Wiktora Sewioła.
Trener-debiutant z miejsca stanął przed sporym wyzwaniem. Choć jego zespół nie miał jasno wytyczonych celów, to już w okresie przygotowawczym dawał do zrozumienia, że chce wmieszać się do walki o playoff. Potwierdzał to też początek rozgrywek Energa Basket Ligi, kiedy Arkowcy osiągnęli bilans 4-1 i do samego końca stawiali opór Treflowi Sopot w 6. kolejce. Derbów Trójmiasta wygrać się nie udało, na domiar złego w czwartej kwarcie kontuzji doznał Jimmy Florence. Jego nieobecność była opłakana w skutkach.
Gdy nasz lider wrócił na parkiet, mieliśmy już bilans ujemny. Pojawiły się kłopoty z ustabilizowaniem formy, stąd sporo porażek na własnym boisku, które ciężko z perspektywy czasu wytłumaczyć. Czasu jednak nie cofniemy. Do podopiecznych trenera Szubargi rzadko kiedy uśmiechało się szczęście w wyrównanych końcówkach meczów, a rzuty Clevelanda Melvina (71:72 z Polskim Cukrem Startem Lublin) i Jordana Mathewsa (76:77 z PGE Spójnią Stargard) definitywnie pozbawiły nas szans na playoff. Los oddał to, co zabrał pod koniec sezonu – wszyscy z pewnością pamiętamy szaloną radość po buzzer-beaterze Novaka Musicia w meczu z Rawplug Sokołem Łańcut, który zapewnił nam utrzymanie w Energa Basket Lidze. Sezon dodatkowo osłodziły wygrane nad WKS Śląskiem Wrocław i BM Stalą Ostrów Wielkopolski, obie we własnej hali.
Niedosyt to nieodłączny element każdej dyscypliny sportu. Bilans 11-19 ulokował nas na 10. pozycji w tabeli. Towarzyszy nam poczucie, że lepszy wynik był w naszym zasięgu, jednak kwestią najistotniejszą jest przetrwanie gdyńskiej koszykówki na najwyższym szczeblu. Dziękujemy za wsparcie zarówno w Polsat Plus Arenie Gdynia, jak w pozostałych halach w Polsce. Za nami prawdziwie przełomowy sezon – chcemy, by z perspektywy czasu okazał się on punktem wyjścia dla dalszego rozwoju Klubu.