Złamane Pierniki

Opublikowano: 6 marca 2020

Na parkiecie Gdynia Areny gościła dzisiaj jedna z mocniejszych ekip Energa Basket Ligi – Polski Cukier Toruń. Drużyna z miasta Mikołaja Kopernika przez praktycznie całe spotkanie toczyła bardzo wyrównaną walkę z gospodarzami, jednak w końcówce


spotkania to gdynianom sprzyjała fortuna i Asseco Arka Gdynia pokonała we własnej hali Polski Cukier Toruń 82:75.

Pierwszym strzelcem żółto-niebieskich był Josh Bostic (21 punktów, 4 zbiórki, 2 przechwyty), ale na duże słowa uznania zasługuje, rozgrywający drugie spotkanie w PLK, Kyndall Dykes (14 punktów, 11 zbiórek, 4 asysty, 4 przechwyty, 1 blok). Amerykański obrońca jest bardzo aktywny po obu stronach parkietu i razem z kapitanem Asseco Krzysztofem Szubargą (8 punktów, 4 zbiórki, 4 asysty) dają ogromny zastrzyk energii całej drużynie.

Mecz otworzył celnym trafieniem Szubarga, jedna goście szybko wyrównali i rozpoczęła się mordercza walka o każdy punkt. Żadna ze stron nie potrafiła uzyskać wyraźnej przewagi. W 2 minucie po trafieniu Bostica Arka prowadziła minimalnie 6:5, jednak już po chwili Pierniki odrobiły stratę i uzyskały 6 oczek przewagi. Dwa trafienia Phila Greene’a IV (15 punktów, 2 zbiórki, 6 asyst, 2 przechwyty) zza łuku wyrównały wynik na 12:12, ale goście kolejny raz minimalnie odskoczyli. Pod koniec kwarty 6 punktów w trzech kolejnych akcjach zdobył Dykes, a celne trafienie Bartłomieja Wołoszyna (2 punkty, 2 zbiórki, 2 asysty, 1 przechwyt) w ostatnich sekundach ustaliło wynik na 22:22.

Początek drugiej odsłony nie zmienił obrazu gry. Trzy punkty na dobry start dołożył Dariusz Wyka (5 punktów, 1 zbiórka, 1 asysta, 1 przechwyt), jednak później Arka zablokowała się i dopiero po trzech minutach trafienie zaliczył Bostic. Amerykanin dołożył do niego jeszcze kolejne trzy oczka i pozwoliło to gdynianom odrobić, niewielkie co prawda, ale jednak straty 30:31. Po Bosticu do strzelania zabrali się również Dykes i Szubarga, co pozwoliło gospodarzom schodzić do szatni z przewagą 46:41.

Arka rozkręcała się i nabierała wiatru w żagle. Dwie pierwsze minuty trzeciej części meczu to zmasowany atak żółto-niebieskich. Trafiali Leyton Hammonds (7 punktów, 7 zbiórek), Bostic i Adam Hrycaniuk (4 punkty, 4 zbiórki, 1 blok) i to ich punkty wyprowadziły Asseco na najwyższe, 13 punktowe prowadzenie w meczu (56:43). Po tym krótkim okresie dobrej gry kolejny raz Arkę dopadła zadyszka. Przerwał ją dopiero na dwie minuty do końca kwarty celny osobisty Dykesa i wsad Mickella Gladnessa (6 punktów, 7 zbiórek). Gdynianie stracili jednak praktycznie całą przewagę i prowadzili już tylko 59:57.

Ostatnie 10 minut to bardzo aktywna gra trójki: Greene, Bostic, Dykes. To właśnie ich trafienia pozwoliły, po okresie wyrównanej gry z obu stron, wyjść Asseco na prowadzenie i zakończyć spotkanie wygraną nad Polskim Cukrem Toruń 82:75.

Obiektywnie patrząc żółto-niebiescy zagrali zdecydowanie lepiej niż ze Stalą, a po przeciwnej stronie torunianie zagrali słabo. Asseco miało bardzo dobrą egzekucję rzutów zza łuku, 44% skuteczności, jednak równocześnie gdynianie popełnili aż 20 strat i pomimo wygranej deski stracili aż 8 punktów po dobitkach rywali. Wydaje się, że kluczowa dla Arki w kontekście playoff będzie stabilizacja formy i opracowanie planu awaryjnego w przypadku słabszej dyspozycji rzutowej z dystansu.

Przed nami kolejny tydzień przerwy, a już w piątek 13 wyjazd do stolicy i czekająca tam na nas Legia Warszawa.

Asseco Arka Gdynia – Polski Cukier Toruń 82:75 (22:22, 24:19, 13:16, 23:18)

Asseco Arka Gdynia: Bostic 21, Greene 15, Dykes 14, Szubarga 8, Hammonds 7, Gladness 6, Wyka 5, Hrycaniuk 4, Wołoszyn 2, Czerlonko 0, Malczyk 0, Szelągowski 0

Polski Cukier Toruń: Kulig 16, Gruszecki 14, Schenk 11, Cel 10, Wright 8, Aminu 4, Hornsby 4, Perka 3, Weaver 3, Diduszko 2, Ratajczak 0