Do poprawy wciąż wiele

Opublikowano: 26 września 2021

Nieudany okazał się debiut naszych nowych zawodników. Wzmocnieni koszykarze Asseco Arki przegrali z WKS Śląskiem Wrocław 65:80. Kolejny mecz rozegrają już w październiku przeciwko Anwilowi Włocławek.


Piękna niedzielna pogoda nie zniechęciła naszej publiczności do odwiedzenia Gdynia Areny. Szczególnie, że wszystkich z nas zżerała ciekawość, w jakim stylu w żółto-niebieskich barwach zadebiutuje trio „świeżaków” – David Czerapowicz, Lamonte Turner oraz Nikola Mišković. Wszyscy trzej dołączyli do zespołu w minionym tygodniu i w ich poczynaniach widać było lekką tremę i niezdecydowanie. Pozostali gracze szybko wkomponowali ich jednak w drużynę.

W spotkanie z animuszem wkroczył Novak Musić, który, jak zwykle, świetnie obsługiwał innych wymierzonymi podaniami. Formę trzymali podkoszowi, Adam Hrycaniuk, Adrian Bogucki i Filip Dylewicz. Podopiecznym trenera Miloša Mitrovicia brakowało skuteczności na obwodzie, ale dzięki ogromnemu zaangażowaniu i znakomitej dyspozycji wysokich udało nam się to zrównoważyć. Pierwsza kwarta nie stała na wysokim poziomie ofensywnym, ale co najważniejsze zakończyła się naszą wygraną 17:15.

Zgoła odmienny był początek drugiej. Przeciwnicy złapali wiatr w żagle, z dystansu trafiali Strahinja Jovanović i Jakub Karolak, spod kosza gwiazda ekipy z Wrocławia Kerem Kanter oraz Aleksander Dziewa. Wydawało się, że goście odskoczą, w pewnym momencie przegrywaliśmy 27:35, jednak czym byłby nasz zespół bez walki? Po efektownym przełamaniu Miškovicia (akcja 2+1 i trójka) i punktach Boguckiego żółto-niebiescy przed końcem pierwszej połowy doprowadzili do remisu 35:35. I w jeszcze lepszym stylu ją zamknęli! Po udanej akcji Cyrila Langevine’a sprawy w swoje ręce wziął David Czerapowicz, trafiając niesamowity rzut z okolic linii środkowej boiska i ustalając wynik na 38:37.

Zawodnicy z Wrocławia otrząsnęli się i do trzeciego rozdania podeszli maksymalnie skoncentrowani. Mądrze wymuszali przewinienia, następnie zachowywali nerwy na wodzy na linii rzutów wolnych. Na naszych błędach korzystał najczęściej Jovanović, choć aktywny był również Kanter. Głównie za sprawą tych dwóch zawodników przeciwnicy zyskali przewagę i pewność siebie. Tę złapał także Jakub Karolak, trafiając trójkę z rogu parkietu w samej końcówce. Śląsk przed czwartą kwartą zdołał odjechać nam na dystans 10 „oczek” – 49:59.

Ten stan rzeczy niestety utrzymał się do ostatniej syreny. Pojedyncze przebłyski Boguckiego, Hrycaniuka i wprowadzonego z ławki Olafa Perzanowskiego pozwoliły nam co najwyżej zmniejszyć rozmiary porażki. Porażki i tak dość wyraźnej, bo różnicą 15 punktów 65:80. Na następne spotkanie żółto-niebieskich poczekamy do 11 października, gdy staniemy naprzeciw Anwilowi Włocławek.

Asseco Arka Gdynia – WKS Śląsk Wrocław 65:80 (17:15, 21:22, 11:22, 16:21)

Asseco Arka Gdynia: Bogucki 16, Mišković 11, Hrycaniuk 8, Musić 7, Turner 7, Dylewicz 6, Tomaszewski 4, Czerapowicz 3, Perzanowski 3, Kaszowski 0, Wilczek 0, Wołoszyn 0

WKS Śląsk Wrocław: Jovanović 15, Kanter 13, Karolak 11, Langevine 10, Dziewa 9, Justice 9, Ramljak 9, Kolenda 3, Gordon 1, Gabiński 0, Tomczak 0, Zagórski 0