W pierwszym domowym meczu w nowym sezonie Energa Basket Ligi nasi koszykarze przegrali z Eneą Abramczyk Astorią Bydgoszcz 74:97. Ze świetnej strony pokazali się Bartłomiej Wołoszyn i Novak Musić, którzy łącznie zdobyli aż 38 „oczek”.
Niestety to nie wystarczyło, by choćby nawiązać z rywalem równorzędną walkę.
Nasi koszykarze po 178 dniach ponownie zawitali do Gdynia Areny. W drugiej serii zmagań w Energa Basket Lidze nasz obiekt odwiedziła Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz, w zeszłym sezonie jedenasty zespół ligi. Przeciwnik był dla nas swego rodzaju niewiadomą, zaplanowane w pierwszej kolejce spotkanie bydgoszczan z Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski zostało przełożone, co dodatkowo utrudniało przygotowania taktyczne do meczu.
Podopieczni Miloša Mitrovicia na samym początku pokazali, że zapomnieli o zeszłotygodniowej porażce w stolicy. W pierwszej odsłonie prawie rzucili się rywalom do gardeł, tocząc wyrównaną ofensywną walkę. Znakomicie piłką władał Novak Musić, którego uraz kostki z potyczki z Legią nie okazał się poważny, a skuteczność spod obręczy dokładali Bartłomiej Wołoszyn i Adam Hrycaniuk. Z drugiej strony bardzo aktywny był wysoki amerykański skrzydłowy Alan Herndon. Jego łupem padły trzy kolejne rzuty zza linii 6.75. Kibice nie mogli narzekać na nudę. W szóstej minucie bardzo wymagający manewr wykonał Musić, dobijając jednorącz niecelną próbę Dominika Wilczka. Rękawicę podjął Mateusz Zębski. Polski skrzydłowy zamknął pierwszą kwartę celną trójką z bardzo daleka, będąc przy tym ściśle krytym. Po tym szczęśliwym rzucie przegrywaliśmy 27:29.
Niezwykle wysokie tempo lepiej wytrzymali goście. Ogromnych kłopotów przysparzał nam Jakub Nizioł, choć zbyt pewnie w „pomalowanym” czuł się też Klavs Cavars. Przeciwnicy korzystali z naszych niewymuszonych strat i coraz bardziej odskakiwali. W przerwie traciliśmy do nich już 15 „oczek”.
Gdynianie starali zerwać się do walki. Po rzucie „o deskę” Bartłomieja Wołoszyna i layupie Musicia udało nam się zmniejszyć nieco powstałe w drugim rozdaniu straty. Bydgoszczanie odpowiedzieli za sprawą Cavarsa i Jorgensena, ale po chwili celną trójką popisał się popularny „Wołek”. Wówczas było 50:61 i jak bardzo chcielibyśmy napisać, że był to zaczątek naszego comebacku, tak niestety – w następnych minutach inicjatywę znów przejęli goście. Charakterem wykazywał się Wołoszyn, na obwodzie przełamał się też Dominik Wilczek, ale zawodnicy z kujawsko-pomorskiego nie dawali za wygraną. I to oni po 30 minutach byli jej bliżej, prowadząc 75:61.
Straciliśmy się walczyć, ale tego dnia bydgoscy koszykarze imponowali nieprawdopodobną skutecznością. Niezależnie skąd oddawali rzuty, piłka bardzo często znajdowała drogę do naszego kosza. Zza łuku przymierzył nawet Mateusz Zębski, który dotąd nie dał się poznawać jako seryjny strzelec. Podopieczni Miloša Mitrovicia mają nad czym pracować – w drugiej kolejce Energa Basket Ligi przegrali na własnym parkiecie z Eneą Abramczyk Astorią Bydgoszcz 74:97. Przed nami sporo ciężkich treningów, ale zapewniamy, że nasza gra ulegnie poprawie. Do Gdynia Areny zapraszamy w niedzielę 26 września, gdy zmierzymy się z zespołem WKS Śląska Wrocław.
Asseco Arka Gdynia – Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 74:97 (27:29, 12:25, 22:21, 13:22)
Asseco Arka Gdynia: Wołoszyn 21, Music 17, Dylewicz 16, Hrycaniuk 11, Bogucki 4, Wilczek 3, Tomaszewski 2, Kaszowski 0, Kowalczyk 0, Lis 0, Perzanowski 0, Walkowiak 0
Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz: Jorgensen 18, Zębski 18, Nizioł 17, Chyliński 12, Cavars 9, Herndon 9, Pluta 6, Aleksandrowicz 3, Krasuski 3, Domarkas 2, Kutta 0, Loncar 0