Od końcówki drugiej kwarty na parkiecie Gdynia Areny trwała pełna dominacja naszych koszykarzy. Pokonaliśmy Polski Cukier Pszczółka Start Lublin 78:66, co jest dla nas już czwartym triumfem w tym sezonie. Brawo!
Początek należał do koszykarzy trenera Miloša Mitrovicia. Trójka z rogu boiska Jacobi Boykinsa oraz trzy oczka spod kosza i z linii rzutów osobistych Adama Hrycaniuka szybko przyniosły nam prowadzenie 6:2. Lublinianie nie pozwolili nam jednak odskoczyć i dzięki konsekwentnemu kierowaniu piłki w pole trzech sekund do Mateusza Kostrzewskiego i Jimmi’ego Taylora trzymali się w grze. Wydawało się, że pierwsze 10 minut padnie łupem goniących przeciwników, lecz inne plany miał Novak Musić. Najskuteczniejszy wówczas na parkiecie zawodnik efektownym floaterem doprowadził do remisu po 17.
Nasi rywale mądrze konstruowali akcje i wymuszali nasze kolejne przewinienia. Już w drugiej kwarcie Anthony Durham i Jacobi Boykins mieli na koncie po 3 popełnione faule. Trener Mitrović z konieczności zawęził rotację, co wiązało się z większym zmęczeniem jego podopiecznych. I, paradoksalnie, mniejsza liczba zmian wpłynęła pozytywnie na żółto-niebieskich. Od stanu 29:30 na nieco ponad 3 minuty przed przerwą nasi koszykarze zdobyli 10 punktów, autorstwa Novaka Musicia, Bartłomieja Wołoszyna, a także Adama Hrycaniuka. Po tym kapitalnym fragmencie odskoczyliśmy na 7 oczek – 39:32.
Gdyński szkoleniowiec w przerwie chyba przypomniał swoim koszykarzom założenia ze starcia z Kingiem Szczecin. Gospodarze znów zaatakowali, w defensywie postawili na czujność i agresywność, w ataku dokładając wysoki procent skuteczności. I nie miało znaczenia, czy zza łuku – Dominik Wilczek, Jacobi Boykins – czy z „trumny” – Adam Hrycaniuk, Adrian Bogucki. Ponownie ożywiły się trybuny, a nasza ławka rezerwowych zdecydowaną większość czasu spędziła na stojąco, fetując celne rzuty i udane zagrania. Nasza przewaga wzrosła i po trzech kwartach wynik brzmiał: 64:50.
Rywale na starcie ostatniego rozdania ożywili się po dwóch rzutach z dystansu Tweety Cartera. Po chwili z półdystansu trafił Doron Lamb, a Miloš Mitrović wykorzystał timeout. Po nim uspokoiliśmy panujące chwilowo zamieszanie na placu gry. Dwójkową akcję rozegrali Wilczek i Hrycaniuk, dając nam prowadzenie 77:62 gdy zegar wskazywał niespełna 180 sekund. Stało się jasne, że pogoń lublinian została skutecznie udaremniona. Trzeba przyznać, że w ostatnim czasie żółto-niebiescy odnaleźli formę. Pojawiła się stabilizacja i konsekwencja na boisku. Najlepszym tego potwierdzeniem jest sobotnia okazała wygrana z Polskim Cukrem Pszczółka Start Lublin 78:66. Wielkie brawa dla całego zespołu!
Asseco Arka Gdynia – Polski Cukier Pszczółka Start Lublin 78:66 (17:17, 22:15, 25:18, 14:16)
Asseco Arka Gdynia: Wilczek 16, Boykins 15, Hrycaniuk 15, Musić 14, Bogucki 7, Wołoszyn 6, Dylewicz 4, Durham II 1, Perzanowski 0, Tomaszewski 0
Polski Cukier Pszczółka Start Lublin: Carter 17, Kostrzewski 16, Lamb 10, Dziemba 7, Sharkey 7, Taylor 7, Obarek 2, Ciechociński 0, Jeszke 0, Pelczar 0, Stopierzyński 0, Szymański 0