Podopiecznych trenera Krzysztofa Szubargi w tym tygodniu czeka prawdziwe tournee po południowej części Polski. W środę nadrabialiśmy ligowe zaległości z 3. kolejki w Dąbrowie Górniczej, natomiast już w sobotę powalczymy o pełną pulę w starciu z Rawlplug Sokołem Łańcut. Powodów do szczególnej motywacji Arkowcy mieli sporo: rozpoczęcie pogoni za uciekającą czołową ósemką Energa Basket Ligi czy powrót do gry po kontuzji Jimmy’ego Florence’a, najlepszego strzelca rozgrywek. Okazję do zaprezentowania się w swojej byłej hali otrzymał Bartek Wołoszyn, a nasz zespół miał do wyrównania porachunki za porażkę w zeszłym sezonie. To wszystko wpłynęło na żółto-niebieskich pozytywnie. Z wyłączeniem pierwszych 5 minut nadawali ofensywny ton spotkaniu. Od stanu 12:5 dla rywala punktowali znacznie regularniej. Błyszczał „Wołek”, a dzięki obecności Jamesa nasz zespół wyglądał jak ten, który w dobrym stylu rozpoczął sezon. Dwa rzuty Adama Hrycaniuka pozwoliły nam wygrać pierwsze rozdanie 22:18.
Druga kwarta była ciągiem dalszym końcówki pierwszej. Novak Musić i James Florence podawali, a ich koledzy korzystali z wolnego miejsca do oddawania rzutów. Zespołowe granie i sporo ruchu piłką rozbiło obronę MKS-u. Udało nam się odskoczyć, dzięki czemu po pierwszej połowie wypracowaliśmy sobie wynik 49:37. Staraliśmy się zachować nerwy na wodzy, ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę, że w dzisiejszej dynamicznej koszykówce taką przewagę można łatwo wypuścić. Dąbrowianie dążyli do wyrównania, wykorzystali nasz przestój w ataku, gdy popełniliśmy parę niepotrzebnych strat. W ważnym momencie dwie trójki dał nam Dominik Wilczek, którego też musimy pochwalić. Na półtorej minuty przed końcem trzeciej kwarty rywale doprowadzili do remisu po 62, jednak nasi zawodnicy się tym nie zrazili. Po przerwie na żądanie trenera Szubargi odpowiedzieli rzutem zza linii 6.75 niezawodnego Florence’a.
Jimmy wciąż urywał się spod krycia i nawet jeśli nie kończył akcji indywidualnie, to znajdował lepiej ustawionych, pozostałych graczy. Aż 14 oczek w decydujących minutach zdobył Adrian Bogucki, lecz losy meczu ważyły się do ostatnich sekund, gdyż podopieczni trenera Jacka Winnickiego trzymali się naprawdę blisko, głównie za sprawą Josepha Chealey’a i Martina Krampelja. Żaden z koszykarzy z Dąbrowy Górniczej nie był jednak w stanie zatrzymać Jimmy’ego. To on wziął sprawy w swoje ręce, na równo minutę do końca czwartej kwarty trafił niesamowitą trójkę o tablicę, właściwie zapewniając nam długo wyczekiwane przełamanie. Czujność na linii rzutów wolnych zachowali Adrian Bogucki oraz Novak Musić, czym przypieczętowali nasze zwycięstwo. W zaległym spotkaniu Energa Basket Ligi pokonujemy MKS Dąbrowa Górnicza 91:86, a James Florence zapisał na swoim koncie 25 punktów i 7 asyst. Przeciwnikom dziękujemy za walkę, natomiast naszym zawodnikom serdecznie gratulujemy i życzymy sukcesu w sobotę w Łańcucie!
MKS Dąbrowa Górnicza – Suzuki Arka Gdynia 86:91 (18:22, 19:27, 30:20, 19:22)
MKS Dąbrowa Górnicza: Chealey 22, Bluiett 15, Krampelj 14, Verge 11, Drame 10, Kucharek 7, Mokros 7, Gdowik 0, Piechowicz 0, Radwański 0, Rajewicz 0, Zawadzki 0
Suzuki Arka Gdynia: Florence 25, Bogucki 20, Wilczek 12, Wołoszyn 11, Hrycaniuk 8, Musić 6, Wade 5, Harris 4, Janiec 0, Pajkert 0, Sewioł 0