Gra z dala od domu, wsparcie ze strony kolegów z drużyny i sztabu, nauka cierpliwości, zwycięski rzut z Rawlplug Sokołem Łańcut. Krótko po zakończeniu rozgrywek 2022/2023 przepytaliśmy Novaka Musicia, który opowiedział nam, jak wyglądał drugi sezon w żółto-niebieskich barwach z jego perspektywy.
Jak dla Ciebie wygląda granie daleko od domu?
– Poprzedni sezon był dla mnie pierwszym poważnym sezonem poza domem. To było po prostu dziwne. W tych czasach, kiedy masz połączenia wideo i inne tego typu rzeczy, nie jest tak ciężko. Jako sportowiec masz często złe dni, tygodnie i daleka odległość od domu w takich sytuacjach jest jedynym minusem grania poza Serbią. Zdarzają się takie momenty, gdy chciałbyś po prostu usiąść ze swoją rodziną czy przyjaciółmi, ale niestety nie jesteś w stanie. Myślę, że w tym sezonie przywykłem do tego i było dużo łatwiej niż w pierwszym sezonie.
Jaki mecz lub sytuacja najbardziej utkwiła Ci w pamięci z ostatniego sezonu?
– Z pewnością ostatnia akcja przeciwko Sokołowi Łańcut, w końcu game-winnery nie zdarzają się w każdym meczu, więc myślę, że ta sytuacja najbardziej utkwiła mi w pamięci.
Czego nowego nauczyłeś się w tym sezonie jako zawodnik, a także jako człowiek?
– O, to trudne pytanie. Jako zawodnik z każdym sezonem zdobywasz coraz większe doświadczenie, a w moim odczuciu doświadczenie jest jedną z najważniejszych rzeczy. Jako człowiek nauczyłem się, aby być cierpliwym, ale ta cierpliwość również przychodzi wraz z doświadczeniem. Nauczyłem się też tego, aby nie oczekiwać od samego siebie zbyt dużo i nie nakładać sobie zbędnej presji przed każdym meczem, bo jest to rzecz, którą zawsze robiłem i z którą walczę w każdym sezonie. Uważam, że pod koniec tego sezonu udało mi się to bardziej kontrolować i mniej bać się uczucia potencjalnej porażki.
Jeśli miałbyś okazję powtórzyć jeden mecz z minionego sezonu, jaki by to był mecz i dlaczego?
– Hmm… Próbuję sobie przypomnieć wszystkie mecze, które zagraliśmy w poprzednim sezonie. Prawdopodobnie byłby to pierwszy mecz sezonu z Czarnymi Słupsk. Oddawałem wtedy ostatni rzut. Nie chodzi już nawet o sam ostatni rzut, ale o cały mecz, w którym nie zagrałem najlepiej. I prawdopodobnie dlatego, że nałożyłem na siebie zbyt dużą presję. To był początek sezonu, chciałem zrobić dosłownie wszystko. Wydaje mi się, że z perspektywy czasu dobrze, że tak się stało, że nie udało mi się trafić tego ostatniego rzutu.
Jesteś bardzo pozytywną osobą, która cały czas stara się być uśmiechnięta. Może chciałbyś podzielić się z nami jakąś zabawną sytuacją, która zdarzyła się w poprzednim sezonie?
– Szczerze mówiąc, to niespecjalnie przypominam sobie jakiś szczególny moment. Dla mnie jako osoby, to bardzo ważne, aby mieć dobrą atmosferę wokół siebie oraz w drużynie. Ważne jest mieć wokół siebie zawodników czy sztab trenerski, którzy zawsze będą cię wspierać. To jest coś, czego każdy zawodnik bardzo potrzebuje. Jestem bardzo wdzięczny za wszystkie osoby, które były z nami w tym sezonie. Wszyscy zaczynając od młodszych zawodników, po tych starszych jak Wołek i Bestia, którzy są idealnym przykładem bardziej doświadczonych zawodników. Muszę również wspomnieć o Jimmym, bo tak naprawdę grał na tej samej pozycji co ja, choć często graliśmy razem na boisku. Poprzez jego rady i rozmowę z nim widać, że naprawdę chce ci pomóc. On nie chce powiedzieć ci czegoś, byleby powiedzieć i odejść, jest to rzecz, którą naprawdę doceniałem. Wielkie brawa dla „Flo” za to wszystko.