Jak 2 tygodnie przerwy od rywalizacji w Orlen Basket Lidze wpłyną na postawę drużyny trenera Wojciecha Bychawskiego? To pytanie zadawaliśmy sobie przed niedzielnym meczem Arkowców w Polsat Plus Arenie Gdynia z Arrivą Twardymi Piernikami Toruń. W ostatnim czasie skupiliśmy się głównie na trenowaniu, ale nie zabrakło także elementów typowo meczowych. Rozegraliśmy spotkanie testowe z pierwszoligową Enea Abramczyk Astorią Bydgoszcz, które długo nam się nie układało,, ale ostatecznie zakończyło się naszym zwycięstwem.
Andrzej Pluta junior, Przemysław Żołnierewicz, Grzegorz Kamiński, Kuba Szumert i Adrian Bogucki – taką „5” posłał na boisko trener Wojciech Bychawski. Jednak szybko musiał zacząć odwracać się w kierunku ławki rezerwowych. Nerwowość utrudniała nam rozgrywanie akcji, narastająca frustracja plątała nam nogi. Pierwsze minuty? Do wymazania z pamięci, przegrane 13:14. Chaos w grze, paradoksalnie, w pewnym stopniu przyniósł nam korzyści. W drugim rozdaniu prowadzenie zmieniało się wielokrotnie. Torunianie stawiali na indywidualności Gorana Filipovicia, którego zagranie ustaliło wynik pierwszej połowy na 32:33.
Gdyby spojrzeć tylko na suche statystyki, wydawać by się mogło, że żółto-niebiescy przeważali i dyktowali warunki. Wskazywała na to chociażby liczba asyst – do przerwy 2 razy wyższa. Nasza drużyna mogła się również pochwalić lepszą skutecznością z gry. Liczby przełożyły się na parkiet dopiero wtedy, kiedy zaczęliśmy atakować na przeciwległy kosz. Pluta junior odpowiedział trafieniem z daleka na rzut Mate Vucicia i mecz od stanu 35:35 zaczął się od początku.
W Polsat Plus Arenie zrobiło się głośniej, gdyż Arkowcy przejęli inicjatywę. 6 oczek z rzędu Grzegorza Kamińskiego i lay-up Adriana Boguckiego przyniosły nam wynik +8. Jednak za każdym razem rywale nie pozwalali nam na więcej. W trzeciej ćwiartce zaaplikowali nam 5 rzutów z dystansu, tyle samo, ile w ciągu całej pierwszej połowy. Na 9 minut przed końcem znów doszło do wyrównania, trójkę na remis dla gości trafił Trey Diggs. W jego ślady poszedł inny Amerykanin, Arik Smith. Arriva Twarde Pierniki odzyskały na chwilkę prowadzenie, ale inne plany miał ten, który jeszcze w ubiegłych rozgrywkach zapewniał im pozytywną energię.
O kim mowa? Oczywiście o Kacprze Gordonie! Nasz playmaker, grając u boku Pluty juniora, rozwinął skrzydła. To po jego podaniach Pluta junior trafiał z pozycji na pierwszy rzut oka szalonych i nieprzygotowanych. Zasięg reprezentanta Polski okazał się nieograniczony. Nasz pewny duet napędzał resztę drużyny, która niechybnie zmierzała po drugie zwycięstwo w tym sezonie.
Przeciwnikom musimy oddać, że walczyli do upadłego. Końcówka spotkania zafundowała mam sporo emocji. Przy stanie 81:79 i 27 sekundach na zegarze głównym znaleźliśmy się w posiadaniu piłki. Decydujące słowo należało do Adriana Boguckiego. Nasz środkowy dobił niecelny rzut swojego kolegi, czym przypieczętował sukces.
Czteroczęściowy thriller w Polsat Plus Arenie Gdynia z happy-endem dla koszykarzy Krajowej Grupy Spożywczej Arki Gdynia! Pokonujemy na własnym parkiecie Arriva Twarde Pierniki Toruń 83:79. Tuż po ostatniej syrenie gdyński zespół ogarnęła dzika radość. Pluta junior w swoim żywiole (22 oczka!), skuteczny Grzesiu Kamiński, fenomenalny po obu stronach parkietu Adrian Bogucki z double-double. Przełamanie stało się faktem, brawo panowie!
Krajowa Grupa Spożywcza Arka: Pluta junior 22, Kamiński 16, Bogucki 16, Gordon 13, Żołnierewicz 8, Hrycaniuk 4, Wilczek 2, Szumert 2, Marchewka 0.
Arriva Twarde Pierniki: Filipović 23, Cel 17, Kunc 13, Smith 11, Diggs 10, Tomaszewski 3, Vucić 2, Diduszko 0.