Jakie uczucia towarzyszą mu po powrocie do Polski? Jak podoba mu się Gdynia i jakie nastroje panują w AMW Arce Gdynia? Krótko po przybyciu do miasta z morza i marzeń przepytaliśmy Nemanję Nenadicia, jednego z nowych graczy naszej drużyny.
Nemanja, przede wszystkim jesteśmy bardzo szczęśliwi, że dołączyłeś do AMW Arki Gdynia. Jak się czujesz, będąc z powrotem w Polsce?
Po pierwsze – dziękuję za miłe przywitanie. Szczerze? Powrót do Polski był dla mnie prostą decyzją. Czuję się świetnie, a sezon spędzony w Orlen Basket Lidze zapamiętałem bardzo dobrze. Dołączyłem już do zespołu podczas treningów więc na ten moment wszystko jest w porządku.
Pamiętasz jakieś polskie słowa?
Oczywiście! „Dzień dobry”, „dzięki”, „dawaj piłkę”, to ostatnie jest szczególnie ważne (śmiech). I jeszcze „możesz trafić”.
Wylądowałeś w Polsce w środę wieczorem, po porannych testach medycznych wziąłeś udział w pierwszym treningu z nowymi kolegami. Jakie są Twoje odczucia?
Tak jak powiedziałeś – przyleciałem wczoraj, ale mogę powiedzieć, że mamy znakomitą drużynę. Zdawałem sobie z tego sprawę już wcześniej, znając wielu polskich zawodników, choć nasi obcokrajowcy również są jakościowi. Podoba mi się chemia w naszym zespole, to dla nas dobry punkt wyjścia. Musimy podtrzymać te relacje i walczyć jeden za drugiego. Już teraz widzę, że zawodnicy lubią spędzać ze sobą czas, co napawa mnie optymizmem.
Trzy sezony temu byłeś gwiazdą Orlen Basket Ligi w barwach Zastalu Zielona Góra. Stać Cię na podtrzymanie wysokiego poziomu i liderowanie w AMW Arce?
Oczywiście, że tak. Wierzę w siebie, swoje umiejętności. Ufam sobie w stu procentach. To pewnego rodzaju proces, w którym trwam już dość długo. Musisz być zawsze gotowy. Rozmawiałem z trenerem Nikolą Vasilevem, ale chciałbym też usłyszeć od moich kolegów z zespołu, czego najbardziej ode mnie oczekują. A ja postaram się dopasować do ich potrzeb tak szybko, jak to możliwe. Jeśli w niektórych meczach będą potrzebowali więcej asyst, zwrócę na to uwagę, a jeśli uznają, że musimy zdobywać więcej punktów, także postaram się wziąć to na siebie. Oczywiście przyszedłem tutaj, aby dać drużynie trochę mojego doświadczenia, usprawnić grę, co w efekcie ma nam przynieść zwycięstwa.
Co jest Twoją najmocniejszą stroną na parkiecie?
To zależy od potrzeb drużyny. Mogę grać agresywnie w ataku, potrafię czytać zachowanie obrony, jednak najważniejsze jest dla mnie zaangażowanie wszystkich graczy w naszą grę, rozpoznawanie przewag w danych sytuacjach. Tak o tym teraz myślę, by w każdej fazie meczu grać jak jedna, zgodna drużyna.
Pamiętasz, przeciwko komu zanotowałeś triple-double dwa lata temu?
Pewnie!
PGE Spójnia to nasz najbliższy rywal, to chyba musi być jakiś znak.
Tak, ale przede wszystkim chciałbym wyjść na boisko z nastawieniem, żeby wygrać mecz. Najbardziej uszczęśliwi mnie zwycięstwo. Indywidualne statystyki schodzą na dalszy plan.
Zastal to jedno, ale w przeszłości grałeś w jednej drużynie ze Stefanem Djordjeviciem (FMP Belgrad, sezon 20/21). Jak dobrze rozumiecie się na boisku?
Stefan to mój bardzo dobry kolega. Spędziliśmy razem sporo czasu, więc wydaje mi się, że znam go dobrze. To bliźniaczo podobna sytuacja jak ta z Zielonej Góry, gdzie spotkałem się z Draganem Apiciem, moim byłym kolegą z zespołu. Obaj grają na pozycji środkowego, myślę, fajnie będzie znów połączyć siły i zawiązać nić porozumienia.
A czym zajmujesz się poza koszykówką, w wolnym czasie?
Lubię wyskoczyć na spacer, wypić kawę poza domem. Nie mogę się doczekać spotkania z byłym zawodnikiem AMW Arki, Przemkiem Żołnierewiczem, to jeden z moich najlepszych kolegów. Kiedy jestem w domu, najczęściej czytam książki. Częściej jednak wybieram aktywności na świeżym powietrzu.
Na zakończenie – czy masz jakieś przesłanie do gdyńskich kibiców?
Jasne! Chciałbym zagrać przy pełnych trybunach. Widziałem, że na ostatnim meczu atmosfera dopisała, uważam, że fajnie byłoby to kontynuować. To istotne, szczególnie w tych gorszych momentach, kiedy na parkiecie nie idzie nam tak, jak byśmy chcieli. Atmosferę napędzają zwycięstwa, chciałbym powiedzieć, żebyście byli zawsze zjednoczeni i stanowili jedną, wielką drużynę.