Porażka w meczu ataku [MKS-AMW Arka 100:93]

Opublikowano: 27 października 2024

Koszykarze AMW Arki Gdynia nie sprostali ofensywnej kanonadzie MKS-u Dąbrowa Górnicza. Mimo wybitnej, niesłabnącej formy Łukasza Kolendy, żółto-niebiescy przegrali w Hali Centrum 93:100.

Terminarz rozgrywek ułożył się w taki sposób, że pierwsze spotkanie wyjazdowe naszych zawodników czekało wyjątkowo późno, dopiero na zakończenie czwartego tygodnia zmagań. Wyprawie do Dąbrowy Górniczej przyświecał jeden cel – drugie zwycięstwo z rzędu, które wywindowałoby Arkowców w okolice środka tabeli. Motywacji nie brakowało jednak obu ekipom.

Trener Artur Gronek nie zdecydował się na roszady w pierwszej „5”, na parkiet wyszedł dokładnie taki sam zestaw graczy jak w poprzednim meczu z Kingiem Szczecin – Jabril Durham, Łukasz Kolenda, Kuba Szumert, Sage Tolbert oraz Stefan Djordjević. Oczy kibiców zwrócone były w szczególności w kierunku naszego środkowego, nagrodzonego przez ligę tytułem MVP kolejki za rewelacyjny występ z Kingiem ukoronowany 23 punktami przy skuteczności 11/11 z gry. Tego dnia na Stefanie spoczywała nie mniejsza odpowiedzialność – miał on naprzeciw siebie Szweda Mattiasa Markussona i Adama Łapetę, jeden z najwyższych duetów podkoszowych ostatnich lat w Orlen Basket Lidze.

Siła fizyczna MKS-u błyskawicznie zaczęła dawać nam się we znaki. Wsad Markussona i trójka Souley’a Bouma wyprowadziły gospodarzy na prowadzenie 7:0, a koszykarzy AMW Arki wprawiły w zakłopotanie. Destrukcyjny wpływ na naszą grę miała nerwowość, mimo że szarpać starał się Tolbert. Straty rosły, rywale w pierwszej kwarcie trafili aż 6 rzutów z daleka i wygrywali większość pojedynków 1 na 1. Czymże byłby jednak wieczór z Orlen Basket Ligą bez ofensywnych popisów Łukasza Kolendy? 25-latek, nie po raz pierwszy w sezonie, potwierdził wyborną formę, zdobywając w krótkim czasie aż 13 punktów.

Położenie żółto-niebieskich uległo nieznacznej poprawie, ale przewaga MKS-u nie schodziła poniżej pewnego poziomu. W odpowiednich momentach przeciekającą defensywę gdynian karcił doświadczony Marcin Piechowicz, który do spółki z Boumem dyrygował poczynaniami swoich kolegów. Choć Arkowcy trafiali przy skuteczności 55% z gry (16/29), pierwszą połowę przegrali 42:54, notując więcej strat (8) niż asyst (7). Podopieczni trenera Gronka zeszli do szatni z poczuciem niedosytu.

Dopiero po zmianie stron nadeszła wyczekiwana poprawa. W trzeciej kwarcie nasza gra zazębiła się na tyle, że dzięki seryjnym skutecznym akcjom Kolendy i Djordjevicia (wspólnie wypracowali 15 „oczek” z rzędu!) straty zmalały do zaledwie 3 punktów (61:64), gdy na zegarze pozostawały jeszcze ponad 4 minuty. To był zdecydowanie najlepszy moment Arkowców. Moment przywracający nadzieję na szczęśliwe zakończenie meczu.

Niestety, wtenczas przypomniał o sobie Souley Boum. Amerykanin w trudnym dla MKS-u okresie wziął na swoje barki odpowiedzialność w ofensywie, czym podbudował również swoich kolegów. Gracze z Dąbrowy Górniczej nie zawsze narzucali szybsze tempo gry, ale w pewnych elementach wychodziło im niemal wszystko. Dość powiedzieć, że gospodarze ustanowili nowy rekord sezonu pod względem rzucania z dystansu, a ich rewelacyjna skuteczność 17/36 za 3 (47%) wyraźnie podcięła podopiecznym trenera Gronka skrzydła.

Dąbrowianie odparli nasze ataki i ponownie odskoczyli – na 3:55 min. przed końcem przegrywaliśmy 73:92. Jeden, ostatni zryw Jabrila Durhama sprawił, że MKS wypracowanej przewagi musiał przypilnować do samego końca, jednak samą walką nie odnosi się zwycięstw. Komplet punktów zostaje w Dąbrowie Górniczej – żółto-niebiescy przegrali z MKS-em 93:100 i po 4 kolejkach Orlen Basket Ligi legitymują się bilansem 1-3. W nadchodzącym tygodniu nasz zespół czeka wyjazdowe starcie z Polskim Cukrem Startem Lublin (czwartek, godz. 17:30).

Pierwsza w sezonie podróż nie wybiła z rytmu Łukasza Kolendy. Najskuteczniejszy gracz Orlen Basket Ligi ponownie był jednym z lepszych na parkiecie, zdobył 29 punktów i choć przegrał strzelecki pojedynek z Boumem, należą mu się brawa. Wokół double-double zakręcił się Stefan Djordjević (20 pkt, 7 zbiórek, 1 blok), Jabril Durham zatrzymał się na 19 „oczkach”, 4 zbiórkach i 4 asystach, a Sage Tolbert zapisał na swoim koncie aż 6 przechwytów. Statystyki nie zmienią jednak końcowego rezultatu.

Ostatni akapit dedykujemy Kibicom, którzy dopingowali AMW Arkę z trybun Hali Centrum. Wasze wsparcie czuliśmy przez całe 40 minut – nawet gdy wynik nie układał się po naszej myśli. Doceniamy Wasze zaangażowanie i serdecznie dziękujemy za wiarę do ostatniej syreny!

MKS Dąbrowa Górnicza – AMW Arka Gdynia 100:93 (34:21, 20:21, 19:25, 27:26)

MKS: Boum 32, Cowels 20, Piechowicz 20, Łapeta 10, Załucki 10, Markusson 6, Ali 2, Höök 0, Kucharek 0, Wojdała, Stryjewski, Szefler.

AMW Arka: Kolenda 29, Djordjević 20, Durham 19, Garbacz 9, Tolbert 8, Kamiński 3, Szymkiewicz 3, Hrycaniuk 2, Szumert 0, Sewioł 0, Pacesas, Ćwik.