Prezent idealny – Rottweilery zaskoczone! [Anwil-AMW Arka 88:98]

Opublikowano: 23 grudnia 2024

Włocławek zaskoczony wizytą żółto-niebieskiego Grincha! Koszykarze AMW Arki Gdynia zadbali o doskonałe humory przed Wigilią i niespodziewanie pokonali faworyzowany Anwil Włocławek 98:88.

Ostatnie przedświąteczne spotkanie w Orlen Basket Lidze rozgrywaliśmy na terenie niekwestionowanego lidera rozgrywek, niepokonanego po 10 kolejkach Anwilu Włocławek. Trener Nikola Vasilev, chcąc zaskoczyć faworyzowanych gospodarzy, dokonał roszady w wyjściowej „5”, stawiając finalnie na Nemanję Nenadicia, Łukasza Kolendę, Jakuba Garbacza, Kubę Szumerta i Stefana Djordjevicia. Macedoński szkoleniowiec nie po raz pierwszy udowodnił, że ma trenerskiego nosa i potrafi zmobilizować swoich zawodników do rywalizacji.

Pozostałe klucze do sukcesu? Wiara we własne możliwości, a także przyspieszenie gry. To właśnie na szybkich decyzjach rzutowych Arkowcy opierali swoją ofensywę, która już od pierwszych minut zdawała się dezorientować włocławian. Nasi gracze z łatwością przedostawali się w odpowiednie miejsca na parkiecie i choć błyskawicznie po 2 faule złapali Stefan Djordjević i Adam Hrycaniuk, wynik oscylował wokół remisu. Świetny impuls dali nasi rezerwowi, Tomas Pacesas czy Jordan Watson, autorzy kilku trafień z dystansu. Nie złamał nas nawet niesamowity rzut zza połowy Karola Gruszeckiego – inicjatywa cały czas znajdowała się po żółto-niebieskiej stronie.

Jedna z efektownych „trójek” Watsona przyniosła AMW Arce prowadzenie 35:28 na nieco ponad 7 minut przed końcem drugiej kwarty. Chwilę później jego wyczyn po stronie Anwilu powtórzył Luke Nelson, ale odpowiedź gdynian była natychmiastowa – wsad Łukasza Kolendy poderwał nas na równe nogi. Pobudzeni Arkowcy szukali siebie nawzajem, a po kolejnej ucieczce punktowej – zainicjowanej przez Nenadicia z Garbaczem – odskoczyli na +12 (53:41). Wynik pierwszej połowy na 57:44 ustalił natomiast Kolenda.

W Hali Mistrzów zapanowała powszechna konsternacja. W swoim żywiole byli jedynie kibice z Gdyni, którym z tego miejsca gorąco dziękujemy za znakomite wsparcie i doping przez całe 40 minut. Głównie dzięki Wam koszykarzom w żadnym momencie meczu nie brakowało odwagi – nawet gdy zaskoczone „Rottweilery” niemrawo próbowały się odgryzać. Kwadrans przerwy nie wybił żółto-niebieskich z rytmu. Wręcz przeciwnie, zespół trenera Vasileva wciąż gasił wszystkie pożary, trafiając trudne rzuty zza łuku. Wisienką na torcie – czy też ostatnią bombką na choince – okazał się rzut Kolendy równo z syreną kończącą trzecią ćwiartkę, po którym prowadziliśmy 78:63.

Czwartą kwartę „trójką” otworzył równie skuteczny Nenadić. Serbski duet AMW Arki zapewniał drużynie ogromny komfort, spokój do ostatniej sekundy meczu. Rywale atakowali na różne sposoby, jednak większość z nich spotykała się z odmową dostępu do kosza. Żadna siła nie była w stanie powstrzymać Arkowców od sprawienia wszystkim wspaniałego, świątecznego prezentu!

23 punkty, 7 zbiórek i 6 asyst Nemanji Nenadicia. Do tego 20 „oczek” Łukasza Kolendy, pewny występ Stefana Djordjevicia (17 pkt, 7 zbiórek), efektowne trafienia Kuby Garbacza i to, czego brakowało nam w poprzednich tygodniach – kapitalne wsparcie ze strony zawodników drugiego planu. Żółto-niebiescy zagrali bezapelacyjnie najlepszy mecz w sezonie i całkowicie zasłużenie ograli niepokonany dotąd Anwil Włocławek 98:88. Piękny wieczór w Hali Mistrzów dobiega końca, ale nasza radość z pewnością potrwa jeszcze dłużej!

Arkowcy zasiądą do świątecznych stołów w idealnych humorach – również Wam życzymy szerokich uśmiechów i spokojnych oraz zdrowych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w rodzinnej atmosferze. Atmosferze dodatkowo uświetnionej wygraną koszykarzy AMW Arki Gdynia!

Anwil Włocławek – AMW Arka Gdynia 88:98 (25:24, 19:33, 19:21, 25:20)

Anwil: Michalak 21, Petrasek 16, Taylor 11, Łączyński 9, Ongenda 9, Funderburk 9, Nelson 6, Gruszecki 5, Jackson 2, Sulima 0, Łazarski 0, Turner.

AMW Arka: Nenadić 23, Kolenda 20, Djordjević 17, Garbacz 12, Watson 11, Tolbert 5, Szumert 5, Pacesas 3, Hrycaniuk 2, Sewioł 0, Szymkiewicz 0.