Wreszcie na wyjeździe – Zielona Góra odczarowana!

Opublikowano: 1 kwietnia 2024

Sezon w Orlen Basket Lidze trwa długo, ale czasem zdarza się tak, że wszystkie dotychczasowe trudy sprowadzają się do jednego, pojedynczego meczu. Tak też było w przypadku Enei Stelmetu Zastalu Zielona Góra i Krajowej Grupy Spożywczej Arki Gdynia. Każda z ekip celowała wyłącznie w zwycięstwo, oddalające od ostatniej w tabeli Muszynianki Domelo Sokoła Łańcut, która podczas wielkanocnej kolejki przegrała z Treflem Sopot.

Zdawaliśmy sobie sprawę, że na każde punkty trzeba będzie zapracować wspólnymi siłami. Odkąd trenerem zielonogórzan jest Virginijus Sirvydis, 5-krotni mistrzowie Polski grają z jeszcze większą determinacją i nieustępliwością. Niedawno sensacyjnie rozbili Anwil Włocławek, natomiast w spotkaniu z Polskim Cukrem Startem Lublin przegrali dopiero po kryzysie w ostatniej kwarcie.

Trener Wojciech Bychawski wziął na to poprawkę, co widzieliśmy na parkiecie, zwłaszcza w pierwszej połowie. Jego zespół rozpoczął od trafień Stefana Kenicia i Adama Hrycaniuka, a także szybko złapał rytm w defensywie. Żaden z liderów rywala nie miał dla siebie przestrzeni. Gdy na boisku zameldowali się Seth LeDay i Adrian Bogucki, przejęliśmy totalną kontrolę nad wynikiem. Po rzucie „Giganta” prowadziliśmy już 19:8, ale na tym nie koniec.

Jeszcze przed końcem pierwszego rozdania rzuty wolne na punkty zamienił Filip Matczak, a chwilę później do grona aktywnych w ataku dołączył Bryce Alford. Piękna trójka Amerykanina poprawiła wynik na 30:12 dla Krajowej Grupy Spożywczej Arki. Popisowo grający żółto-niebiescy nie zrazili się nawet zrywem gospodarzy w połowie kwarty, stosowali swoje schematy, które działały bez zarzutu. Tylko 2 straty oraz świetna postawa podkoszowych pozwoliły nam wygrać pierwszą połowę 45:32.

Lany Poniedziałek sprawiony przez Arkowców zadziałał na zielonogórzan jak płachta na byka. Choć drugą połowę otworzył wsadami LeDay, na boisko wyszedł zupełnie inny Enea Stelmet Zastal. Widać to było po skuteczności za 3 punkty, która wcześniej wynosiła… okrągłe 0%! Rywale trafili 4 rzuty zza łuku z rzędu, czym szybko zmniejszyli dystans do zaledwie 6 „oczek” przed startem ostatniej ćwiartki.

Wydawało się, że panujemy nad sytuacją. W ciągu kilkudziesięciu sekund Grzegorz Kamiński i Seth LeDay przywrócili nam dwucyfrowe prowadzenie 65:54, ale natychmiast po stronie Zastalu obudzili się A.J. English i Marcin Woroniecki. Z czystej pozycji trafił także Jeriah Horne, znów było nerwowo.

Staraliśmy się rozdawać asysty, lecz agresywna postawa przeciwników wymuszała proste straty. Po jednej z nich, błędzie 8 sekund, Darious Hall efektownym wsadem sprawił, że wynik brzmiał 69:73 na 3 minuty przed końcem. Decydujące o sytuacji w dolnej części tabeli Orlen Basket Ligi fragmenty spotkania widzowie oglądali na stojąco.

Na całe szczęście, tym razem to podopieczni trenera Bychawskiego zmusili rywala do błędów. Często faulowany Bryce Alford dokładał pojedyncze trafienia z linii rzutów wolnych, cały żółto-niebieski zespół pracował w obronie, pokazując siłę fizyczną i charakter. Ofiarność w defensywie boleśnie odczuł Andrzej Pluta junior, który w jednej z akcji przyjął naprawdę ciężki cios, ale ani na moment się nie poddawał. Podobnie, jak jego koledzy.

Możemy obwieścić do z wielką dumą – zielonogórski CRS odczarowany! Arkowcy wytrzymali próbę nerwów i pokonali Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 78:73, dzięki czemu utrzymanie w Orlen Basket Lidze mają na wyciągnięcie ręki. Wygrana w Zielonej Górze to zasługa ogromnego poświęcenia całej drużyny – brawo, Panowie!

Enea Stelmet Zastal Zielona Góra – Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 73:78 (12:25, 20:20, 22:15, 19:18)

Enea Stelmet Zastal: Hall 20, Musić 12, English 11, Woroniecki 8, Rakocević 6, Wójcik 6, Horne 6, Kołodziej 4, Lewandowski 0, Kikowski 0.

Krajowa Grupa Spożywcza Arka: Bogucki 14, Kenić 13, LeDay 12, Alford 11, Matczak 10, Hrycaniuk 10, Kamiński 8, Pluta junior 0, Marchewka 0, Szumert 0, Wilczek, Wołoszyn.