Cudowny początek 2025 roku w wykonaniu koszykarzy AMW Arki Gdynia! Nasi zawodnicy nie po raz pierwszy w sezonie wyszli zwycięsko z pojedynku z wymagającym rywalem – tym razem rozbili w Warszawie stołeczną Legię 88:72.
Jak co roku, nasi zawodnicy nie mogli przesadzić z sylwestrową zabawą. Na inaugurację koszykarskiego 2025 roku wybraliśmy się w podróż do stolicy, by stoczyć bój z mierzącą wysoko, acz osłabioną brakiem Mate Vucicia Legią. Trener Nikola Vasilev z miejsca dokonał roszady w wyjściowym składzie Arkowców – po raz pierwszy w sezonie znalazło się w nim miejsce dla Daniela Szymkiewicza, który zastąpił Łukasza Kolendę. Do Daniela dołączyli Nemanja Nenadić, Jakub Garbacz, Sage Tolbert oraz Stefan Djordjević. Gotowi do trudnej rywalizacji podjęliśmy wyzwanie.
Gdynianie chcieli rozpocząć podobnie jak uczynili to w zeszłym tygodniu, w starciu z Polskim Cukrem Toruń. Kilka udanych podkoszowych manewrów Djordjevicia i aktywność w ataku Tolberta sprawiły, że po kilku minutach wypracowaliśmy sobie niewielką przewagę. Taki obrót spraw wpłynął jednak na Legionistów motywująco, zwłaszcza na ruchliwego po obu stronach boiska Kamerona McGusty’ego. To właśnie rewelacyjnie spisujący się w Orlen Basket Lidze Amerykanin najpierw doprowadził do remisu 13:13, a następnie efektownym wsadem w kontrze wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Obraz gry uległ odwróceniu. Gospodarze starali się narzuć swoje tempo gry, po „trójkach” z daleka Andrzeja Pluty wygrali pierwszą odsłonę 30:23, ale nie dawaliśmy za wygraną. Dzięki kilku zbiórkom ofensywnym i dokładnym rozrzuceniom piłki na obwód czyste pozycje na trafienia zamieniali Kolenda, Garbacz czy szczególnie pobudzony Tolbert, który po pierwszej połowie z 12 „oczkami” przewodził w tabeli strzelców AMW Arki. W drugiej kwarcie tempo wyraźnie spadło, co pomogło nam w zniwelowaniu strat – do przerwy było już tylko 44:42.
W powietrzu dało się wyczuć, że gdynianie nabierają rozpędu. Pod nieobecność Mate Vucicia większość minut w strefie podkoszowej Legii przejął nowy nabytek klubu, E.J. Onu, i choć kilkukrotnie postraszył naszych graczy zasięgiem ramion, na tablicach bezdyskusyjnie dominowali podopieczni trenera Vasileva. Poprawie w trzeciej ćwiartce uległa również obrona żółto-niebieskich – dobra komunikacja przy zamianach krycia zmuszała przeciwników do trudnych akcji, które najczęściej kończyły się niepowodzeniem.
Arkowcy cierpliwie robili swoje. Hala na warszawskim Bemowie gasła z każdą kolejną minutą, a gry naszej drużyny nie paraliżował doping z użyciem słów powszechnie uważanych za wulgarne, na jaki dość często tego dnia stawiali kibice Legii. Wręcz przeciwnie, padające z trybun inwektywy dodatkowo motywowały naszych zawodników, którzy odnaleźli odpowiedni rytm. Nie trzeba było długo czekać, by po kapitalnych akcjach Nenadicia i wchodzącego z ławki Jordana Watsona przewaga Arkowców stała się bardziej pokaźna.
Zaledwie 8 straconych punktów w trzeciej kwarcie zapewniło nam duży komfort. Napory zespołu ze stolicy nie przynosiły długotrwałych skutków. Gdynianie rozgonili demony poprzedniego meczu i do samego końca inteligentnie i rozważnie pilnowali prowadzenia, wystrzegając się strat. A gdy zrobiło się nieco goręcej, z obroną Legii zabawił się Kolenda, którego „trójki” definitywnie pogrzebały szanse gospodarzy na powrót do spotkania. „Łuki” zdobył aż 20 punktów (o 2 więcej od swojego brata, Michała), ale na ostatniej prostej w gdyńskim wyścigu strzelców wyprzedził go Nenadić – Serb do 22 „oczek” dołożył 7 zbiórek, a także 5 asyst. Koncert!
Warszawa wreszcie da się lubić! Po niemal 6 latach Arkowcy odczarowali Halę Bemowo i pokonali miejscową Legię 88:72. Wielkie gratulacje dla całej, żółto-niebieskiej drużyny, która w 2025 rok wchodzi z niemałym impetem. Czy przełoży go również na następny, domowy mecz z Górnikiem Zamek Książ Wałbrzych? Przekonamy się w najbliższy piątek!
Legia Warszawa – AMW Arka Gdynia 72:88 (30:23, 14:19, 8:22, 20:24)
Legia: McGusty 18, Kolenda 18, Onu 13, Evans 11, Pluta 6, Niedziałkowski 4, Silins 2, Wilczek 0, Jasiewicz 0, Habiera, Dąbrowski.
AMW Arka: Nenadić 22, Kolenda 20, Djordjević 12, Tolbert 12, Garbacz 11, Watson 7, Szumert 4, Szymkiewicz 0, Hrycaniuk 0, Sewioł 0, Pacesas 0.