Nie tak wyobrażaliśmy sobie powrót do rywalizacji w Orlen Basket Lidze. Żółto-niebieskim zabrakło argumentów w starciu z ostatnim w tabeli MKS-em Dąbrowa Górnicza. Goście zwyciężyli w Polsat Plus Arenie Gdynia 95:81.
W niedzielne przedpołudnie zacieraliśmy ręce na interesująco zapowiadającą się, ofensywną konfrontację. Naprzeciw siebie stawały drużyny mające wyraźny kłopot z obroną, co zwiastowało efektowny mecz. Dąbrowianie przystąpili do niego poważnie osłabieni, bez kontuzjowanego Teyvona Myersa, za to po stronie AMW Arki po przerwach zdrowotnych na parkiecie pojawili się Nemanja Nenadić i Stefan Djordjević. Obaj zameldowali się w pierwszej „5” naszej drużyny, wraz z Łukaszem Kolendą, Kubą Garbaczem i Sagem Tolbertem.
Wynik rzutem z dystansu otworzył Garbacz, jednak praktycznie cała pierwsza połowa upłynęła pod znakiem wymiany ciosów. Zgodnie z przewidywaniami, żadna z ekip nie zamierzała spowalniać tempa w ataku, niemal wszystkim dopisywała skuteczność, a grą gości dyrygował debiutujący na polskich boiskach obwodowy, Cobe Williams. Amerykanin szybko zaznaczył swoją obecność dwiema trójkami, odpowiadając na wcześniejsze trafienia Djordjevicia, po których prowadziliśmy 16:9.
Arkowcy starali się utrzymywać przewagę, ale nie potrafili upilnować rywali pod tablicami. Gdynianie pozwalali na ponowienia akcji, co z minuty na minutę nakręcało przeciwników coraz bardziej. Pierwszą kwartę przegraliśmy 27:28, w drugiej wynik nie odbiegał od okolic remisu, acz widać było, że większą pewnością siebie i boiskowym opanowaniem emanują dąbrowianie. Scenariusz z początkowych fragmentach meczu powtarzał się jeszcze kilkukrotnie – przebłyski Kolendy czy Djordjevicia dawały AMW Arce kilka punktów oddechu, który goście natychmiastowo zabierali, głównie za sprawą popisów Williamsa.
Nasi zawodnicy nie kreowali przewag. Po zmianie stron grali w zbyt jednostajnym tempie, które z czasem przestało przynosić korzyści. Po raz kolejny w tym sezonie zabrakło nam również wsparcia od ławki rezerwowych. Gdy karty zaczęło rozdawać zmęczenie, żółto-niebieskim nie udało się przyspieszyć. Potwierdziła to czwarta ćwiartka, w której rywale złapali wiatr w żagle i zaczęli dyktować warunki, powiększając przewagę. Wręcz nie do zatrzymania był Williams, autor aż 35 punktów i 7 trafień za 3. MKS 17-krotnie zebrał piłkę na atakowanej tablicy, notując dzięki temu 24 „oczka” drugiej szansy. Z perspektywy Arkowców to absolutnie niedopuszczalne.
Od stanu 72:70 podopieczni trenera Nikoli Vasileva przestali funkcjonować. 25 punktów straconych w ciągu ostatnich 8 minut spotkania przesądziło o końcowym rezultacie. Koszykarze AMW Arki po raz drugi w sezonie przegrali z MKS-em Dąbrowa Górnicza, tym razem 81:95. To 12 porażka naszego zespołu w trwającym sezonie.
AMW Arka Gdynia – MKS Dąbrowa Górnicza 81:95 (27:28, 19:18, 20:24, 15:25)
AMW Arka: Kolenda 20, Djordjević 18, Garbacz 16, Nenadić 14, Tolbert 7, Szymkiewicz 5, Szumert 1, Hrycaniuk 0, Watson 0, Sewioł, Kowalczyk, Zabłocki.
MKS: Williams 35, Markusson 15, Cowels 13, Piechowicz 9, Cheese 7, Łapeta 6, Załucki 4, Ryżek 2, Wójcik 2, Höök 2, Rajewicz.