Porażka boląca podwójnie [WKS Śląsk-AMW Arka 87:82]

Opublikowano: 1 lutego 2025

Walka o każdy centymetr parkietu, ogromna determinacja i wielkie emocje w końcówce – niestety dla Arkowców bez happy-endu. W 17. kolejce Orlen Basket Ligi żółto-niebiescy przegrali na wyjeździe z WKS Śląskiem Wrocław 82:87.

Podróż do Wrocławia upłynęła Arkowcom wyjątkowo szybko, wszak na Dolny Śląsk udaliśmy się samolotem, prosto z portu lotniczego w Gdańsku. Jednak podobnie jak dwa tygodnie temu w Gliwicach, w drużynie trenera Nikoli Vasileva zabrakło Stefana Djordjevicia, który wprawdzie czuje się coraz lepiej, ale jego powrót na parkiet wciąż wymaga czasu. Z tego względu mecz na pozycji środkowego rozpoczął Adam Hrycaniuk, a w wyjściowej „5” znalazło się miejsce dla tylko jednego obcokrajowca, Nemanji Nenadicia. Pozostałe pozycje uzupełnili Łukasz Kolenda, Daniel Szymkiewicz i Jakub Garbacz.

Wrocławianie przystępowali do rywalizacji z bilansem 8-8 i mieli chrapkę na poprawę tego wyniku – zwłaszcza, że po raz drugi z rzędu trener Aleksandar Jončevski (główny szkoleniowiec reprezentacji Macedonii Północnej, w której sztabie znajduje się też Nikola Vasilev) mógł skorzystać ze wszystkich graczy swojej drużyny. Gospodarze, zgodnie z oczekiwaniami miejscowej publiczności, starali się narzucić nam swój styl od samego początku i często kierowali podania w strefę podkoszową, gdzie skutecznością błyszczał Emmanuel Nzekwesi. Gdynianie byli jednak na to przygotowani.

Kolenda i Hrycaniuk nie dopuścili rywala do prowadzenia wyższego niż 4 punkty (14:10). Od tego właśnie stanu odpowiedzieli swoją serią trafień i efektownych wsadów rezerwowych – Kuby Szumerta, a także Sage’a Tolberta. Amerykanin kapitalnie odnajdywał się pod obręczą, biorąc to, co oferowała mu obrona Śląska skoncentrowana na obwodzie. Sage ustalił rezultat pierwszej części meczu na 23:16 dla AMW Arki, ale tuż po krótkiej przerwie popełnił dwa niepotrzebne faule i musiał usiąść na ławce.

Trener Vasilev rotował dalej, a jego kolejne zmiany zdawały się dezorientować przeciwnika. Nasi zawodnicy starali się wykorzystywać nerwowość gospodarzy, z której rodziły się okazje do atakowania obręczy dla Kolendy i Nenadicia. Obaj panowie w ostatnich 5 minutach pierwszej połowy zdobyli wszystkie punkty dla żółto-niebieskich (łącznie 13), co wystarczyło, by na półmetku rywalizacji wygrywać 41:39. Nie można było jednak przejść obojętnie obok skuteczności z dystansu (1/16), której – jak pokazał czas – nie odnaleźliśmy aż do końca spotkania.

Mimo braków za linią 6.75, nie dawaliśmy za wygraną. Nawet gdy po trafieniu świetnego Nzekwesiego Śląsk odskoczył na +5, momentalnie rzuciliśmy się w pogoń, odrobiliśmy straty i powróciliśmy na prowadzenie. Pierwsze skrzypce grali Kolenda oraz Nenadić, pozostali starali się dokładać swoje cegiełki do wyniku. Mecz falował, przed decydującą kwartą musieliśmy odrobić 5 „oczek” (61:66), z których ślad nie pozostał już po 2 minutach. Jednym słowem – bitwa!

Emocje w Hali Orbita sięgały zenitu. Oba zespoły popełniały błędy, przez dłuższy fragment czwartej odsłony Arkowcy znajdowali się na minimalnym prowadzeniu, ale więcej zimnej krwi i boiskowej mądrości zachowali wrocławianie. Decydujące o końcowym rozrachunku okazały się 2 momenty – najpierw groźnie wyglądającej kontuzji doznał Nenadić, którego wszechstronność była naszym żelaznym atutem. Serb rzucił 24 punkty, dołożył 7 zbiórek, 6 asyst i 3 przechwyty. Parkiet opuścił jednak z widocznym grymasem bólu, przy asyście kolegów i służb medycznych…

Drugim momentem była szalona sekwencja zdarzeń pod atakowanym przez żółto-niebieskich koszem na kilkanaście sekund przed końcem. Przy remisie 80:80, po znakomitym odegraniu Kolendy, rzutu spod obręczy nie trafił Daniel Szymkiewicz, a piłki w koszu nie umieścił także nadlatujący do dobitki Tolbert. Co gorsza, w ferworze walki „Łuki” dopuścił się faulu, który sędziowie po weryfikacji wideo zakwalifikowali jako przewinienie niesportowe.

Gdynianie mieli wyborne okazje na zwycięstwo, ale pudłowali na potęgę – w całym meczu trafili zaledwie 4 z 31 rzutów za 3 punkty, myląc się również przy aż 10 rzutach wolnych (22/32). Tak doświadczony rywal musiał to wykorzystać. WKS Śląsk pokonał AMW Arkę 87:82 w 17. kolejce Orlen Basket Ligi. Arkowcy z bilansem 6-10 wciąż muszą walczyć o poprawę miejsca w tabeli. O stanie zdrowia Nemanji poinformujemy Was w ciągu tygodnia, po przeprowadzeniu wszystkich niezbędnych badań (trzymaj się, Nemanja!).

WKS Śląsk Wrocław – AMW Arka Gdynia 87:82 (16:23, 23:18, 27:20, 21:21)

WKS Śląsk: Nzekwesi 24, Ponitka 20, Robinson 16, Gołębiowski 11, Senglin 5, Waczyński 5, Penava 3, Kulikowski 3, Nunez 0, Blackshear 0, Bogucki 0, Szelążek.

AMW Arka: Nenadić 24, Kolenda 22, Tolbert 18, Garbacz 8, Hrycaniuk 6, Szumert 4, Szymkiewicz 0, Watson 0, Sewioł 0, Gawlas.