Zabrakło sił [King-AMW Arka 99:84]

Opublikowano: 9 lutego 2025

Kwadrans zaciekłej walki to za mało. Osłabieni brakiem Stefana Djordjevicia i Nemanji Nenadicia żółto-niebiescy przegrali w Netto Arenie z Kingiem Szczecin 84:99.

Przygotowania Arkowców do niedzielnego starcia z Wicemistrzami Polski ze Szczecina koncentrowały się na znalezieniu odpowiedzi na pytanie, jak radzić sobie bez Stefana i Nemanji. Nasz serbski duet toczy nierówną walkę ze zdrowiem, co wymusza kolejne zmiany w rotacji. Pewne ograniczenia spowodowane skróceniem rotacji są nie do przeskoczenia, co niestety widzieliśmy na parkiecie. Podopieczni trenera Nikoli Vasileva mieli swoje pomysły, jednak na ich realizację w dalszych etapach spotkania zabrakło paliwa.

Zaczęło się naprawdę nieźle, by nie powiedzieć świetnie. Po „trójce” i rzutach wolnych Jakuba Garbacza i trafieniu Jordana Watsona objęliśmy prowadzenie 9:2, które kontrolowaliśmy aż do końca kwarty. Swoje akcje dokładali inni zawodnicy: 5 „oczek” z rzędu zdobył Daniel Szymkiewicz, nad obręczą pofrunął Kuba Szumert. W ostatniej minucie po raz drugi trafił Garbacz, ustalając wynik na 24:19. King starał się odgryzać, ale poświęcenie Arkowców znacznie spowalniało grę.

Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że rywale mają w składzie ogromny potencjał na kilku pozycjach. Nasze skupienie stało na wysokim poziomie, jednak z czasem szczecinianie zaczęli dochodzić do głosu i kontrolować walkę na tablicach, co z kolei przekładało się na swobodę w ataku. 2 rzuty zza łuku Aleksandra Dziewy zainicjowały odjazd Wilków Morskich i choć spod kosza odpowiedział Adam Hrycaniuk, w końcówce pierwszej połowy gospodarze odskoczyli na 42:34. Przewagi nie oddali do ostatniej syreny.

Żółto-niebiescy nie składali broni i jeszcze na starcie trzeciej ćwiartki zmniejszyli straty do jednego rzutu. Wicemistrzowie kraju przestali jednak popełniać błędy. Wkrótce rozrzucali się kolejni gracze, Przemysław Żołnierewicz czy Jovan Novak, a także Isaiah Whitehead, który zdecydowanie udowodnił, dlaczego w przeszłości stawiano na niego w NBA. Starania Kolendy i Watsona nie wystarczały, w obronie nasze rozwiązania spotykały się z celnymi rzutami rywali. Gospodarze powiększali dystans, a trener Vasilev przed końcem trzeciej kwarty wpuścił na boisko jednego z juniorów, Filipa Kowalczyka, który zdobył pierwsze punkty w Orlen Basket Lidze w karierze. Warto także odnotować ekstraklasowy debiut 18-letniego Jakuba Zabłockiego.

Pod nieobecność liderów ofensywą AMW Arki dyrygował wspomniany Szymkiewicz. Daniel rzucił 19 punktów, o jeden mniej zgromadził na swoim koncie Kolenda. Niestety, nie zmieniło to obrazu gry. Przez około 15 minut Arkowcy byli w stanie nawiązać z Kingiem Szczecin równorzędną walkę. Gdy karty zaczęło rozdawać zmęczenie kluczowych zawodników, zadecydowała szerokość rotacji, która przemawiała za ekipą z Pomorza Zachodniego. King obronił własny parkiet i pokonał AMW Arkę 99:84. Dziękujemy naszym graczom za podjęcie rękawicy w wielkim osłabieniu, mamy nadzieję, że do następnego spotkania w Orlen Basket Lidze przystąpimy w odbudowanym składzie.

King Szczecin – AMW Arka Gdynia 99:84 (19:24, 29:20, 30:21, 21:19)

King: Whitehead 26, Dziewa 18, Novak 11, Żołnierewicz 11, Kostrzewski 9, Nicholson 9, Wójcik 8, Meier 5, Woodard 2, Kierlewicz 0, Majcherek 0.

AMW Arka: Szymkiewicz 19, Kolenda 18, Garbacz 15, Watson 14, Sewioł 6, Tolbert 4, Hrycaniuk 4, Szumert 2, Kowalczyk 2, Zabłocki 0.