Największy sukces w historii polskiej koszykówki klubowej

SEZON 2009/2010

Mistrzowie Polski znowu nie mieli sobie równych w Polskiej Lidze Koszykówki – przez rozgrywki przeszli bez mrugnięcia okiem. W sezonie zasadniczym zaliczyli dwadzieścia kolejnych zwycięstw. Zespół był niepokonany przez ponad dziewięć miesięcy – wcześniej podobnych wyczynów dokonywał Zepter Śląsk Wrocław w sezonie 2000/01. Niestety, gdyński zespół szybko odpadł z krajowego pucharu, który jednak wobec ligowej hegemonii i chęci przebrnięcia o krok dalej w Eurolidze, nie był priorytetem. Sezon zasadniczy skończyli z dwiema tylko porażkami.

Rozpoczęły się najlepsze w historii playoffy. W nich pokonani zostali najpierw Czarni Słupsk 3-0, później w takich samych rozmiarach poległ Trefl Sopot. W tamtym sezonie były to pierwsze w historii derby Trójmiasta. Wszystkie pięć padło łupem Asseco Prokomu. Bardzo podobnie było w finale. Gdynianie zdemolowali Anwil Włocławek 4-0. Co ciekawe – w ostatnich ośmiu latach los skojarzył obie ekipy w playoffach aż siedem razy. Tak samo, jak na przestrzeni całego sezonu zasadniczego i rozgrywek Euroligi, grą drużyny kierowała para Qyntel Woods – David Logan. Mistrzostwo zdobyte po serii 10-0 w playoffach musiało budzić grozę wśród rywali.

W tak zwanym między czasie kibice Asseco Prokomu czekali na Euroligę z wypiekami na twarzy i niemałymi oczekiwaniami. Choć zaczęło się od falstartu z EWE Baskets Oldenburg, gdynianie weszli na właściwe tory i odnieśli cztery wiktorie w dziesięciu starciach. Zwycięstwa z Armani Jeans Milano, w rewanżu ze wspomnianymi Niemcami i wielkim Realem Madryt tym razem nie wystarczyły i trzeba było liczyć na jeszcze jeden triumf. Ten nastąpił dopiero w ostatniej kolejce – w Gdyni pokonany został zespół Chimki Moskwa. Tym samym Asseco Prokom znalazł się w TOP16 czwarty raz w sześcioletniej historii występów w Eurolidze. Po raz pierwszy awansował rok po roku. Nowością był również fakt awansu z drugiej fazy grupowej. W starciach z CSKA Moskwa, Unicaja Malaga i Żalgirisem Kowno, gdynianie odnieśli trzy zwycięstwa w sześciu grach.

Historyczne ćwierćfinały stały się faktem. Z jednej strony nieosiągalny nigdy dotąd, nawet w marzeniach, Final Four był o krok, z drugiej, trzeba było trzykrotnie wygrać z Olimpiakosem Pireus. Gigant, w którego składzie sami Theo Papaloukas, Linas Kleiza i Josh Childress inkasowali w sumie ponad 10 milionów euro rocznie! To nieprawdopodobne pieniądze, znacznie przekraczające budżet Asseco Prokomu. Gdynianie walczyli do ostatniego tchu, zdołali wygrać jednak tylko jedno spotkanie. Mimo porażki zespół Tomasa Pacesasa był bezdyskusyjnym wygranym tamtej edycji Euroligi. Drużyną, która niespodziewanie uprzykrzała życie i zwyciężała z takimi firmami, jak CSKA Moskwa, Real Madryt czy Olimpiakos właśnie.

Kibice zgromadzeni w Gdynia Arenie żegnali swoich koszykarzy owacją na stojąco oraz gromkim „Dziękujemy!”. Przez ponad pięć miesięcy, aż do 1 kwietnia 2010 cała drużyna dostarczyła niezapomnianych wrażeń i emocji w odpowiedniku piłkarskiej Ligi Mistrzów. Żółto-niebiescy osiągnęli największy sukces w historii polskiej koszykówki klubowej!